czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział pierwszy

Moja ulubiona pora roku to lato. Jest ciepło, świeci słońce i mimo wszystko jest bardzo dużo ludzi. Ale to nie to czyni lato takim niesamowitym. To zawody BMX. Najlepsze co tutaj się dzieje przez cały rok, całe miasto się zbiera, jest miło i ludzie odpoczywają od zgiełku codzienności, a zawodowy pokazują co umieją. Ogólnie Gold Coast jest strasznie nudne. Zwłaszcza teraz, gdy skończyłam szkołę i mam wykształcenie, a pracy brak. Dobrze, że tata bierze mnie do pomocy co roku,od zawsze. Ja nie jeżdżę. Po tym co stało się mojemu bratu tato popadł w takie załamanie, że nie pozwala mi brać udziału w jakichkolwiek konkursach, chyba, że tych szkolnych. Dlatego też byłam dobrą uczennicą. Zastanawiam się co mi z tego było? Były dobre stopnie, teraz tylko zostało bezrobocie.
-Hope-do mojego pokoju wszedł Carter.
-Tak?-spojrzałam na niego.
-Tata cię woła, zaraz trzeba będzie przyjmować gości-oznajmił.
Wszystko było już gotowe. Rampy, jak co roku ustawione na stadionie, potem, gdy już nie są potrzebne chowamy je do naszego wielkiego garażu, który na samym początku został zbudowany. Wszystko w tych zawodach jest dopięte na ostatni guzik. Nawet pokoje, które zawodnicy będą zajmować, a tata wynajmuje je w ten sam dzień, w który wyjeżdżają. Także nas system nigdy nie zawalił. Aż do dzisiaj.
Wszyscy już byli. Pokoje zostały już zajęte, żadnego wolnego. Ludzie się pozbierali. Było około dziewiątej, gdy tata dostał telefon. Zgadnijcie kto został wysłany by rozwiązać ten problem? Ja.
-Kochanie, jest problem z pokojem dla Cliffordem, on i jego ekipa nie mają gdzie nocować, więc będą u nas przez ten miesiąc. Carter już przyszykował im pokoje. Teraz ty musisz po nich jechać. Będą na stacji-rzucił mi kluczyki.-Powodzenia.
-Ale to jest jakieś pół godziny drogi stąd-jęknęłam i poszłam do drugiego garażu, gdzie mamy auta.
Rzucił mi kluczyki od zwykłego vana. Musi mieć strasznie małą ekipę, ale przecież jeszcze sprzęt. Gdzie ja to wszystko zmieszczę? Ale bagażnik nie jest aż tak mały. Oby się zmieścili.
Po drodze włączyłam sobie moja ulubioną płytę Miley Cyrus i pogłośniłam ile mogłam. Ludzie rzucali mi spojrzenia typu „Czemu słuchasz tej idiotki?” albo „Zakłócasz nam ciszę”. Przepraszam, ale mam to gdzieś. Możecie sobie wsadzić.
Szkoda, że tata nie powiedział, którzy to będą oni, na stacji jest jakaś setka ludzi. Jak ja ich odróżnię? Szybki telefon do taty, a jego do Clifforda i czwórka chłopaków znalazła mnie na parkingu. Każdy był kompletnie inny.
-Jestem Michael-jeden z nich podał mi dłoń.
Jego włosy wystawały w każdą możliwą stronę, nie były błąd, to raczej jest biel. Ale pasują do jego zielonych, pięknych oczu. Był dość blady, a delikatny rumieniec dodawał mu uroku. Ubrany w czarne obcisłe spodnie, które pokazywały jego idealne, chude nogi. Zwykłą białą koszulkę zakrył zielono-czarną koszulą w kratę. Jest bardzo przystojny.
-Jestem Ashton-kolejny chłopak mi się przedstawił.-A to Luke.
Ten, który to mówił wydaje się najstarszy. Miał tak jak ten drugi blond włosy. Brązowe oczy skupił na dłoni, którą uścisnęłam. Za to ten drugi miał ładne niebieskie oczy, które akurat skupił na mnie, bezczelnie mnie oglądał.
-Miło, że ktoś mnie przedstawił. Nazywam się Calum-ostatni uścisnął moją dłoń.
Ten był inny. Kompletne przeciwieństwo Michaela. Ciemna karnacja, brązowe oczy i włosy. Wszyscy są przystojni.
-Miło mi was poznać. Jestem Hope Hudgens, córka organizatora.
-Miło nam-ten pierwszy spojrzał.-Jesteś dziewczyną?-spytał jak idiota.
-Nie kurde noszę stanik dla żartów-warknęłam i wywróciłam oczami.
Wszyscy zaczęli się śmiać i chłopakowi zrobiło się głupio.
-To co? Jedziemy czy zadasz jeszcze sto innych głupich pytań?-zadrwiłam.
Wpakowali cały ten sprzęt, podstawowy i zapasowy do vana, po jakimś czasie byli gotowi. Musiałam im wytłumaczyć, że będą musieli zamieszkać z nami. Zrozumieli. No i świetnie. Podczas drogi nie mogłam słuchać Miley, bo oni nie słuchają takiej muzyki, także jechaliśmy w ciszy, aż w końcu przypomniałam sobie o mojej innej płycie Led Zeppelin. Puściłam tą płytę i byli zachwyceni. Michael powiedział, że to jeden z jego ulubionych zespołów. Siedział obok mnie i coś do mnie mówił. Gdyby nie to, że byłam skupiona na jeździe pewnie bym go słuchała. Ja nie potrafię się na niczym innym skupić, gdy prowadzę. Chyba, że na muzyce.

3 komentarze:

  1. Świetnie się zapowiada ^.^ Informuj mnie o rozdziałach, bo będę zła :( "-Miło nam-ten pierwszy spojrzał.-Jesteś dziewczyną?-spytał jak idiota.
    -Nie kurde noszę stanik dla żartów-warknęłam i wywróciłam oczami." Płaczę ze śmiechu, serio. W każdym razie to jest zajebiste.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję Cię do Liebster Award http://powiem-tylko-jedno-kocham-cie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy wasz komentarz daje mi niezwykłą motywacje do dalszego pisania i dziękuje za każde słowo.