W nocy nawet na chwile nie
zmrużyłam oczów. Nie dałam rady. Moje wczorajsze odkrycie, to, że
dopuściłam do siebie tą myśl...ja nie dałam rady. Carter
zauważył moje worki pod oczami i zaczął się wypytywać.
-Hope, wszystko w porządku?
-Tak-nasypałam sobie
płatków do miski i zalałam mlekiem.-Dlaczego pytasz?
-Wyglądasz strasznie blado
i źle.
-Dzięki-wywracam oczami.-To
komplement, który każda dziewczyna chce usłyszeć.
-Oj nie nie wkurzaj
się-szturcha mnie w biodro.-Ale naprawdę słabo wyglądasz-dotyka
mojego czoła.-A może jesteś chora?
Tak, choroba, która nazywa się Michael Clifford.
Nienawidzę mojej
podświadomości, ona wie za dużo. Nawet jeśli jest częścią
mnie. A teraz moja podświadomość szaleje.
Za dużo widzę. Mike ubierz
się. Chłopak właśnie przeszedł przez korytarz w samych
spodniach. I ja to widziałam! O nie. To aż straszne. Bo
chciałabyś żeby szedł bez spodni? Czy jest jakiś sposób
żeby się tego pozbyć?! Aż mnie to męczy.
Moje krzyki w głowie
przerywa dzwonek telefonu. Aubrey. Ależ myślałam, że jest w
Kanadzie, miała do mnie nie dzwonić przez te dwa tygodnie. Chyba,
że...czy już jest siedemnasty lipca?
-Halo?-odbieram.
-Hope!-krzyczy w
słuchawkę.-Zaraz u ciebie będę, nie uwierzysz co się
stało!-zaczęła się śmiać.-Daj mi pięć minut żebym dojechała.
Nim zdążam odpowiedzieć
rozłącza się, a ja idę do swojego pokoju i się ubieram. Gdy mam
założyć bluzkę słyszę jak ktoś kaszle. Odwracam się i widzę,
że drzwi są niezamknięte. W nich stoi już ubrany Michael.
-Nie musisz tego
zakładać-wskazuje na bluzkę.-Możesz zostać w tym czym jesteś,
żadnego problemu-szczerzy się jak idiota.-To twój dom. I to za to,
że się na mnie gapiłaś, gdy szedłem.
-Co?-robię wielkie
oczy.-Ale...!-nie potrafie nic powiedzieć sensownego.
-Nie masz argumentu na
obronę-drwi ze mnie.-Także...masz może teraz czas?
Nie nadążam za nim. Serio.
Chciałabym żeby nie zmieniał tak szybko tematu. Przed chwilą
podglądał mnie, bo ja zobaczyłam jego na korytarzu, a teraz pyta
czy mam czas. Tak mam, dokładnie pół godziny, które poświęcę
mojej najlepszej przyjaciółce. Przyznaj się przed samą sobą,
że wolisz spędzić czas z nim. Prawda. Ale ona jest dla mnie
ważniejsza!
-Idę się spotkać z
przyjaciółką-odpowiadam na jego pytanie.
-Ok, a potem?
-Potem będą
zawody-przypominam mu.
-I tak nie mam dzisiaj
startować, dopiero jutro.
-Więc radze ci
ćwiczyć-zaczynam się irytować.
-Nie wiem gdzie-opiera się
o framugę.-Tutaj raczej nie ma takich miejsc.
Prycham na te słowa. Jasne,
że nie ma! Znaczy nikt o nich nie wie. Wybudowałam to z bratem
kilka lat temu, ale dawno już nie odwiedzałam tego miejsca. Nie
wypada odwołać spotkania z Aubrey, ale też chce spędzić czas z
zielonookim.
-Dobra-wzdycham.-Zamiast na
zawody pójdziesz pojeździć ze mną. Masz czterdzieści pięć
minut na przygotowanie, jasne?
-Jak słońce-salutuje i
odchodzi.
Nawet nie mam czasu żeby
związać włosy, bo przychodzi moja przyjaciółka. Celem jej wizyty
jest to, że...się zakochała. W Kanadzie poznała niejakiego
Sean'a. Chłopak był dla niej uroczy, mają swoje maile i inne
prywatne konta, byle tylko utrzymać kontakt.
-Chyba zwariowałam na jego
punkcie-dziewczyna przyznaje, bawiąc się swoimi rudymi włosami.
-Chyba?!-krzyczę na cały
dom.-Na pewno! Ile on ma lat?
-Dwadzieścia dziewięć.
Szczęka mi opada. Wiek to
tylko liczba, ale on jest osiem lat starszy od nas! Tyle lat,
przystojny, z dobrej rodziny i nie ma nikogo? Coś mi tutaj nie gra.
Pojawiła się nowa bohaterka w zakładce :)