Dzisiaj pierwszy dzień
zawodów. Nawet jeśli kogoś jeszcze nie zdążyłam poznać to
teraz powoli przyzwyczajam się do nieznanych twarzy. Ale jest też
wiele stałych osób. Nie tylko na samym torze, ale na widowni. Na
przykład pan Smith, który jest już w podeszłym wieku, jednak jego
żona jest nowa. Wcześniej nie przyszła, ale to dlatego, że
dopiero dwa lata temu wzięli ślub. Jakie to słodkie, że nawet w
ich wieku mogli znaleźć sobie drugą połówkę.
-Kochanie-tata sprawdzał
coś na jakiś kartkach, wołając mnie.-Idź sprawdź czy są jakieś
problemy. Carter jest gdzieś przy ludziach West, bo coś się stało
i potrzebowali pomocy.
-Dobrze.
-Powodzenia-krzyknął
jeszcze za mną.
-Dzięki-mruknęłam
bardziej sama do siebie.
Nie wiem od kogo
zacząć...tutaj jest tyle osób i zawodników. Hope wszyscy
wiedzą, że chcesz zacząć od Mike'a... Och zamknij się głosie
w mojej głupiej główce. Ale rzeczywiście zaczęłam od ekipy
Clifforda. Podeszłam do nich. Calum rozmawiał z kimś przez
telefon, Luke ostatecznie wszystko sprawdzał, Ashton gdzieś
zniknął, a Michael...no cóż. Rozmawiał z jakąś starszą
kobietą.
-Cześć Hope-pomachał mi.
-Cześć-podeszłam do nich.
-Yyy...mamo to jest Hope,
Hope to jest moja mama Karen-przedstawił nas.
Podałam jej dłoń, którą
uścisnęła.
-To jest ta
Hope?-przeciągnęła moje imię.-Ta Hope, o której tyle mi
opowiadałeś?-spytała syna, uśmiechając się szeroko, a następnie
dodając.-Miło mi cię poznać.
-Mi panią także.
-Przyszłam sprawdzić, czy
wszystko jest w porządku...
-Ze mną-wtrąciła się
zguba.-Ależ oczywiście-cmoknął mnie w policzek.
-Zrób to jeszcze raz Irwin,
a obiecuje, że osobiście dopilnuje żebyś...
-Spokojnie-Michael odciągnął
mnie od tego idioty.-Bez takich gróźb. On serio się wystraszył.
To był tylko niewinny pocałunek w policzek.
-Ma czego. Niech mnie więcej
nie cmoka. Nienawidzę tego-popatrzyłam na całą ekipe i
dodałam.-Widzę, że wszystko idzie dobrze.
-Jak po maśle.
Patrzę na niego przez
chwilę, a potem odchodzę. Za moimi plecami słyszę jeszcze krzyk
Clifforda abym jeszcze do nich wpadła, bo Ash będzie tęsknił.
Mike opowiadał swojej mamie
o mnie! Tylko o tym myślałam przez cały dzień, nie byłam zdolna
to przestania. Cały czas miałam przed oczami uśmiechniętego
blondyna o pięknych zielonych oczach. Ile razy już się nim
zachwycałam? Chyba bardzo dużo. Ale on jest taki słodki!
-Skarbie-mój brat zaczął
przedrzeźniacz tate.-Przestań już tyle myśleć o chłopcach i
pomóż nam
-Spadaj-walnęłam go w
rękę.-I odpowiedz brzmi nie.
-Sama spadaj-walnął mnie w
głowę i sobie poszedł.
Ah ten mój kochany
braciszek. Pewnie zauważył jak wyglądam...jak burak. Ale serce nie
sługa, prawda? Nie da się zostawić tego tak po prostu. Nawet
gdybym chciała przestać, to jeszcze więcej o nim myśle. Czasami
mi się śni w nocy, ale to nic strasznego. Jego mama, przyjaciele
też mnie znają,
czy to znaczy, że to jedna
z tych „trudnych sytuacji”? Wciąż pamiętam sen z mamą, ale
nie rozumiem na kogo mam uważać? Kogo mam się bać? Dlaczego
teraz, po dwóch latach od jej śmierci przyśniła mi się. Nawet po
wypadku nie miałam z nią żadnych snów, była zawsze cisza. To
było wręcz straszne. A teraz, gdy każda myśl krąży wokół
jego, ona się pojawia i ostrzega mnie przed...nie wiem kim.
Ale jedno wiem na pewno.
Zakochałam się w Michael'u
Cliffordzie na zabój.
Super :))
OdpowiedzUsuń